Tak, Spacerowa wydaje się stromą ulicą i pytanie, czy tramwaje sobie z nią poradzą jest rzeczywiście dobrym pytaniem.
Cofnijmy się do historii. W latach 1957-1973 po tej ulicy, w tym samym miejscu, jeździły już tramwaje. Likwidacja linii do Wilanowa w czasach Gierka była błędem i było to związane z fascynacją masową motoryzacją. Po Spacerowej jeździły między innymi najbardziej warszawskie z warszawskich tramwajów, czyli parówki. Tu widać, jak jedzie taka trzynastka. Były to tramwaje zdecydowanie mniej zaawansowane technicznie niż Hyundaie, które będą jeździły do Wilanowa. Nie posiadały między innymi systemu antypoślizgowego, a mimo to radziły sobie z takim podjazdem.
Sam podjazd ma 950 metrów długości, a różnica poziomów to 22 metry. Nachylenie wynosi około 3,7 procent. Z punktu widzenia przepisów dotyczących budowy linii tramwajowych nie jest dużo, bo maksymalne pochylenie, na jakim można projektować tory tramwajowe to 5 procent. Ale na tle najbardziej stromych linii tramwajowych świata trasa do Wilanowa to zaledwie średniak.
W Lizbonie tramwaje wspinają się na pochylenie o wartości ponad 13 procent. 11-procentowe nachylenie ma linia tramwajowa w Austriackim Linzu, gdzie były specjalne zabezpieczenia zbudowane jeszcze w XIX wieku, ale podczas modernizacji w 2008 roku przestano ich używać. Dość strome są zbudowane w 1994 roku trasy tramwajów w brytyjskim Sheffield, gdzie nachylenie dochodzi do 10 procent.
Jeśli popatrzymy na Warszawę i historię tramwajów, to bardziej stromą linię mieliśmy kiedyś na ul. Książęcej z placu Trzech Krzyży na Solec. Ulica jest nieco bardziej stroma niż Spacerowa, a jeździły tam jeszcze bardziej archaiczne tramwaje niż na Spacerowej.
Warszawska skarpa, bo o niej tu mówimy, robi na nas wrażenie. Ale jest to spowodowane tym, że Warszawa jest generalnie płaskim miastem i jedynym jej urozmaicaniem, bardzo malowniczym i charakterystycznym, jest skarpa.